-

Kornel

(15 marca) ŻYWOT Ś. WULFRAMA, SENONEŃSKIEGO BISKUPA

pisany od Jony opata, w leciech jemu równego (Surius Tom. 2). — Żył około roku P. 700. Tritemius de viris illust. Ord. S. Bened. lib. 3, cap. 168.

Wulframus z powiatu wastyńskiego, ojca miał Wulberta, żołnierza na dworze króla francuskiego Dagoberta i Klodowea, z młodu do szkoły dany, w naukach i w katolickiem wychowaniu wyćwiczony był, i na naukach Pisma ś. czas wszystek młodości swej trawiąc. Gdy ku męskim latom przyszedł, po stopniach służby Bożej na kapłaństwo wstąpił A myśląc zawżdy o końcu swym i o onym sądzie, na którym tylko z dobremi uczynkami ukazać się musim, imienie i rolę swoją oddał klasztorowi, Fontanella nazwanemu. Potem, za wielkich cnót swoich i pobożności jasnością, na biskupstwo senoneńskie obrany był po Lambercie. Na biskupstwie wedle innych śś. Ojców przykładów, poruczone owce i modlitwami nauką opatrował, a co nadewszystko płatno jest — czego uczył, to sam pierwej uczynkiem wypełniał. Był to człowiek ogniem miłości Bożej zapalony, cierpliwy i skromny, wszystkim ludzki i rozmowny, na modlitwie czujny, tak iż z niego lud pociechę wielką w Bogu miał. Kilka lat sprawowawszy biskupstwo, wzbudzony Boskiem natchnieniem i objawieniem, udał się na rozsiewanie wiary między pogaństwo do ziemi niemieckiej, Fryzji nazwanej, aby za przykładem Apostołów śś. więcej dusz pozyskować P. Bogu mógł, z czem pierwej bieżał do ś. Anzberta, biskupa rotomageńskiego, oznajmując mu tę wolę swoją a prosząc o towarzyszy kapłanów, ku takiej posłudze sposobnych; których z klasztoru Fontaneli wziąwszy, po rzece Sekwanie puścił się na morze i przypłynął do Fryzji, i tam za panowania książęcia Radboda począł siać nasienie ewangelji, oznajmując im Boga prawego, a próżność i fałsz czynionych bogów ukazując. W czem jego świętej pracy Pan Bóg błogosławić raczył, bo wiele tak zacnych jako i niskich ludzi Chrystusowi się, Bogu prawemu, pokłoniło i chrzest ś. brało. A on Radbodus, pan ziemi, kazania im nie zakazował, ale wolność im wszędzie dał, iż też i syn jego własny światłość ś. ewangelji przyjął, acz skoro po chrzcie, jeszcze w białej szacie do wiecznej ojczyzny wstąpił. W tej ziemi takie były sprosne na djabelską służbę zwyczaje, iż gdy przyszło ich święto, jednego człowieka, na którego los padł, ofiarować i zabić (albo obwieszeniem, albo utopieniem) mieli. Trafiło się, iż jedno małe pacholę na ofiarę, przyczem też i pan ich był, nieśli. Zastąpił ś. Wulframus książęciu na onej drodze, prosząc, aby onego okrucieństwa nad niewinną krwią nie czynił, a tej czci na czarta nie kładł, ani takiego grzechu jemu kwoli nie popełniał. Nie dał się w tem użyć on Radbodus, powiadając, iż ten jest zwyczaj i prawo, którego się przestąpić nie godzi. A lud też, by dobrze był sam chciał, tego nie dopuścił, I mówili biskupowi: Jeśli go twój Chrystus wyzwolić od śmierci chce, tedyć go darujemy, i twemu Bogu wiecznie. A biskup rzecze: Niechże się święta wola Jego, a nie ludzka, dzieje. I obwiesili ono pacholę, i przez dwie godziny na powrozie wisiało, a poganie i chrześcijanie nań oczy mieli.

Tedy mąż Boży gorącą modlitwę czynił, żeby Pan Bóg na oświecenie ciemności pogańskiej wyzwolił dziecię ono, a moc swoją świętą niewiernym wsławił. Skoro skończył modlitwy, wnet się powróz na szyi jego spadał, i padł na ziemię bez obrazy żadnej; i porwał go wnetże biskup bardzo dobrze zdrowego. Powiadało pacholę ono, iż mu się zdało, jakoby był zasnął a pasem biskupim u piersi przywiązanym był, i tak bez szkody wisiał. Na ten cud wiele onych pohańców uwierzyło, i do trzody Bożej przyłączeni są. Temu pacholęciu imię było Owo, którego biskup nauczywszy wiary świętej i dobrze wychowawszy, na służbę go Bożą ofiarował, tak iż potem kapłanem został. Także i drugie dwa synaczki jednej wdowy, gdy je czartom topić pohańcy mieli, cudownie wybawił od śmierci. Bo gdy je na tem miejscu położyli, gdzie odchodzące morze przystąpić i zatopić je miało, gdy już morze pomału przychodziło, starszy, któremu było siedm lat, młodszego który pięć lat miał, na swoje ramionka podniósł, nie chcąc, a tak prędko umarł. Biskup ś. wielce ich żałując, modłę pilną do P. Boga czynił, a pogaństwo żadnego politowania nie miało Tedy morze na modlitwę Świętego, trochę polawszy dziatki one, wgórę poszło i żadnej im szkody nie czyniło. A iż do nich przez odnogę morską przystęp był, biskup krzyżem ś. się przeżegnawszy, w morze po nie pobieżał, ani pogrząznąwszy, ani sukni nakoniec nie zmaczawszy, one dziatki wyprowadził i smutnej a płaczącej wdowie oddał, z których potem ochrzczonych i od biskupa wyćwiczonych, wielcy słudzy Boży zostali.

Tym cudem apostolskim wielka się liczba dusz P. Bogu przyczyniła, uwierzyli wszyscy, ku żywotowi wiecznemu przejrzeni. Wiele i innych cudów ten Święty na nawrócenie pogaństwa czynił. Raz na morzu na zapuszczonych kotwicach w okręcie Mszę chwalebną mając, gdy mu diakon po pacierzu patenę podawać miał, w morze ją upuścił. Co gdy powiedział pomału ś. Wulframowi, modląc się Panu swemu, kazał diakonowi rękę w morze ściągnąć, a ona patena z dna do ręki jego przypłynęła, którą wziąwszy, służbę świętą i ofiarę dopiero skończył. Wiele tedy pogaństwa nauką, żywotem i cudami onemi we Fryzji P. Bogu pozyskawszy ś. Wulframus, kusił się często o samego książęcia Radboda, wiele mu przywodząc ku jego upamiętaniu, a zwłaszcza strasząc go onem potępieniem wiecznem, towarzystwem djabelskiem i prędką śmiercią, jeśliby nie uwierzył, a na drugą stronę obiecując mu królestwo nieustające i rozkosze nieprzebrane. Tedy się już zdał być zmiękczonym i już się do chrztu świętego gotował. I przyszedłszy już blisko wody na to zgotowanej, spytał ś. Wulframa, poprzysięgając go na jego Boga, aby mu powiedział prawdę: Gdzie jest, powiada, więcej panów i książąt, i szlachty narodu mego fryzońskiego, którzy byli przed nami a pomarli — tamli, w niebieskiej krainie, którą ty mnie, jeśli uwierzę a ochrzczę się, obiecujesz, czyli tam, gdzie o wiecznych mękach i ogniu powiadasz? Biskup odpowiedział: Wszyscy, co bez chrztu świętego z tego świata i bez wiary w Pana naszego Jezusa zeszli, na wieczne potępienie zdani są; ale teraz kto uwierzy a ochrzci się, potępienia onego ujdzie a królestwa wiecznego dostąpi. Zatem Radbodus powiedział: Wolę ja być w towarzystwie przodków moich, książąt fryzońskich, niźli z trochą ubogich w onem niebieskiem królestwie siedzieć. I to mówiące, uciekł od chrztu ś. syn zatracenia niewierny. Wołał nań biskup, aby się zwodzić czartom nie dał, a państwa bez końca sobie nie tracił, ale nic nie pomogło, bo nie był z owiec Chrystusowych. A innego ludu wiele szło do chrztu ś., wierząc i Chrystusa chwaląc.

I po małym czasie zachorzał on Radbodus, którego chcąc czart do końca usidlić, ukazał mu się przez sen w wielkim majestacie, w złotych szatach, z koroną pełną drogich kamieni, na którego patrzał on książę z bojaźnią. I rzecze on czart do niego: Nie daj się zwodzić, mocny mężu, ani od wiary przodków twoich nie odstępuj, bo ja jako im, tak i tobie dziwnie bogate i rozkoszy pełne pałace i mieszkanie zgotowałem. A żebyś tego doznał, jutro przyzow do siebie Wulframa, niechaj da swego wiernego posła, a ty też daj drugiego swego, a ja im ukaże ten pałac i to mieszkanie, którem ja tobie po śmierci zgotował. Z tem zniknął, a Radbodus wezwawszy Wulframa, pilnie się tego domagał, aby swego posła na oglądanie tego domu posłał. Wulframus święty wiedział i mówił, iż to są zdrady djabelskie, który za dopuszczeniem Bożem czyni się dobrym aniołem i tai potępienie swoje i sług swoich. Wszakże dla innych, aby pogaństwo potem rzeczami jakiemi pletliwemi i zmyślonemi od wiary się świętej nie odwodziło, posłał z sługą jego swego diakona. Skoro wyszli przed miasto, spotka ich jeden w osobie ludzkiej, mówiąc: Pójdźcie rychło, ukaże wam mieszkanie, zgotowane książęciu Radbodowi.

Szli za nim w drogę niewiadomą, i przyszli na szeroką drogę, pięknemi marmurami położoną; i ujrzą zdaleka dom złoty, — i do ulicy, która do onego domu wiodła, przyszedłszy, obaczą, iż złotem i drogiemi kamieniami usłana i ozdobiona była. A gdy w on dom weszli, ujrzeli dziwną piękność i złote ściany, i obicia niewymownej ozdobności; tamże ujrzeli i złotą stolicę postawioną. I rzecze on wódz ich: Tenci jest dom, i ta jest stolica tak piękna, którą książęciu Radbodowi da Bóg jego po śmierci. Tedy diakon bardzo się temu zadziwuje i rzecze: Jeśli to jest wszechmogącego Boga sprawa i dzieło, niech trwa na wieki, a jeśli djabelskie, niech wnetże zginie. I gdy się przeżegnał krzyżem świętym, wnetże on wódz ich djabłem się pokazał, a dom on wszystek przepadł i w błoto się obrócił, I obaczą, iż w błocie wielkiem i trzcinie zostali; z którego ledwie wylazłszy, a trzy dni błądziwszy po pustyniach, wrócili się do miasta. I powiedzą im, że już Radbodus umarł, a posłów onych się nie doczekał, bo nie był z owiec Chrystusowych. A oni posłańcy ono djabelskie matactwo i omamienie ludziom wszystkim powiedzieli. I wiele ich do wiary świętej przystąpiło. A ten, którego był posłał książę, nazwany Ingomarus, naprzód w Jezusa Chrystusa uwierzył, i potem za świętym Wulframem do klasztoru Fontanelli na żywot doskonały poszedł, do którego ten ś. Wulframus, opuściwszy biskupstwo, do zakonu wstąpił i tam w posłuszeństwie i chowaniu zakonnych ustaw żywota świętego dokonał roku Pańskiego 720. Nigdy jednak powiadania słowa Bożego i nauki nie opuszczał, czyniąc to sam pierwej, czego drugich uczył. Był wielki świata tego i rzeczy na nim wzgardziciel. Co mu królowie i panowie dawali, to wnet ubogim rozdawał. Nigdy ani wielkiemu, ani bogatemu przez jaką bojaźń albo łaski jego pragnienie nic nie zamilczał, co godnego było upomnienia i karania, bezpiecznie i ostro ich gromiąc, do czynienia jałmużny i dobrych uczynków przywodził. Cudami wielkiemi i apostolskiemi nietylko za żywota, ale i po śmierci słynął, którego się modlitwie świętej zalecając, chwalim Stworzyciela nieba i ziemi, królującego na wieki. Amen.

______________________________________________________________________________________________________

Żywoty świętych Starego i Nowego Zakonu, ks. Piotr Skarga SI, wyd. księży Jezuitów, Kraków 1933, ss. 466-470

 



tagi: święci  biskup  cnotliwy 

Kornel
15 marca 2021 14:52
0     439    1 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

zaloguj się by móc komentować