-

Kornel

(24 marca) ŻYWOT WIELKIEGO PATRJARCHY NOEGO

 z Pisma Świętego wybrany.

Było już po stworzeniu świata 1056 lat, gdy się od Adama w dziesiątem pokoleniu narodził Noe, syn Lamecha, od Seta, syna Adamowego, idący. Gdy się już ludzie byli rozmnożyli i rozszerzyli po ziemi, na dwie części albo na dwa królestwa i dwa narody rozdzieleni są. Bo mając Adam dwóch synów, Kaina i Abla — jednego i pierwszego złego, niekarnego, zuchwałego, zazdrościwego, mężobójcę, a drugiego dobrego, powolnego, Boga się bojącego — wypuścił z siebie dwojaki naród: jeden świecki albo ludzki, a drugi duchowny albo Boski. Ludzki naród był, który skażoną naturę grzechem pierworodnym naśladował, za nią szedł, przeciw rozumowi i dobremu sumieniu czynił, swym się cielesnym żądzom i namiętnościom przez wzywanie pomocy Bożej nie sprzeciwił, i poznania Boga prawdziwego, które miał z Adama, odstąpił. Na taki się udał Kain ze swojem potomstwem; i poszło z niego miasto, albo rzeczpospolita świecka, i królestwo szatańskie. Boski naród był tych, którzy acz grzeszną i skłonną do złego naturę z Adama, ojca tegoż, który Kaina urodził, wzięli, wszakże posileni łaską Bożą, której używali, za obietnicą Mesjasza i Króla przyszłego, który się z ludzkiej krwi narodzić miał, sprzeciwili się złym skłonnościom cielesnym i świeckim. Do raju tylko i pierwszego miejsca, z którego wyszli, wzdychając, ducha swego do nieba obracali, ziemię tę nie za ojczyznę, ale za stajnię bestyj, i za wygnanie i pielgrzymstwo sobie poczytali, na tych doczesnych nie przestając, ale onych wiecznych, które w ojcu Adamie stracili, szukając. Ci się zwali synami Bożymi (bo duchowny rodzaj z Boga przez obiecanego Mesjasza brali), miastem Bożem i Kościołem Jego. Taki był Abel, początek Kościoła Bożego z Adama, który się we krwi i w cierpliwości na tym pierwszym męczenniku fundował. Bo Kościół Boży miał zawżdy na tym świecie mieć prześladowanie, uciski i nędze, aby do nieba i wiecznej ojczyzny tęsknił. A kościół szatański tu miał dobrego imienia szukać, i tu się na ziemi fundował. Przetoż Kain miasto wnet zasadził i zbudował, które Henochją nazwał. A o narodzie się Bożym to nie czyta, jedno iż jako pielgrzymowie, bydło chowając, a na ziemi się nie fundując, pod namiotami mieszkali.

A gdy zabity został Abel, aby Kościół Boży nie ustawał, dał Pan Bóg innego syna Adamowi, Seta, który na miejsce i stan duchowny, a on rodzaj wiernych synów Bożych, nastąpił. I przeto mówi Pismo: Gdy się Set narodził, dziękował Adam Panu Bogu, mówiąc: dał mi Bóg inne plemię miasto Abla, którego zabił Kain, to jest, które na cnoty i podobność Ablową wstąpi. Ten Set urodził Enosa, który, mówi Pismo; „począł wzywać imienia Pańskiego, to jest, mając wiarę ś. i znajomość Bożą i nadzieję Mesjasza, z Adama dziada swego i Seta ojca wziętą, gorąco ludzi innych do służby Bożej upominał. I gdy ludzie za Kainem i za obyczajami jego obracać i na zły żywot udawać się poczęli, on osobliwie jako kapłan bojaźń Bożą wznowił, nauczając dom swój, jako mieli się kłaniać P. Bogu, i ofiary czynić, i w Jego bojaźni żyć, a Kainowego się potomstwa i obyczajów strzec. Ta tedy nauka, wiara i Kościół Boży bez pisma, podaniem samem szedł po rodzaju synów Bożych, od Seta aż do Noego. Przy którego narodzeniu Lamech, ojciec jego, poznał Duchem ś. i prorockim, iż miał być nowym ojcem rodzaju ludzkiego. Bo skoro się narodził, tak rzekł: Ten nas pocieszy w robocie i pracy rąk naszych na ziemi, którą Bóg przeklął.

Nie chybiło to proroctwo. Bo skoro do rozumu doszedł, nie było nadeń żadnego, któryby się był więcej bał Pana Boga, i lepiej a pobożniej żył na świecie w wierze onej i znajomości Boskiej i nadziei Mesjasza, którą od przodków swoich wziął. A iż był pierworodny syn, był kapłanem ofiarującym i nauczającym inną brać. Za jego wieku już się bardzo ludzie rozkrzewili, a mnożąc się ciałem, i złość też i nieprawość rozmnożyli. Zwłaszcza potomstwo ono Kainowe tak się świeckich i cielesnych rzeczy chwyciło, jakoby już dziedzicami ziemskimi byli. Udawali się do rozkoszy cielesnej, będąc zdrowymi, i dużymi, i długowiecznymi, po kilka set lat żyjąc. Białogłowy ich rozkoszne w ubiorach i przyprawach i urodzie były nad inne. Lecz on naród Setów i Kościoła Bożego, i oni synowie Boży trzymali się długo w pobożnem życiu i strzegli się towarzystwa potomków Kainowych, ludzi świata tego i rozkosznych. Aż naostatek widząc u nich białogłowy urodziwsze, rozkoszniejsze, przybrańsze i w rozmowie łagodniejsze — nad wolę Bożą i nad zakazanie przodków swoich stowarzyszyli się z onymi ludźmi świeckimi, i brali od nich żony, co najpiękniejsze sobie obierając. I spowinowaciwszy się z nimi, zaraz się też psować, Boga zapominać, wedle świata żyć, na rozkosze się sprosne cielesne rozpuszczać, i we wszystkie złości wpadać poczęli. I przychodziło do tego, że się o jedną niewiastę kilkadziesiąt mężów zabijało.

A dzieci, które oni synowie Boży z onemi niewiastami ludzkiemi z pokolenia Kainowego rodzili, jeszcze daleko były gorsze; i w złość rosnąc, w ciała też tak rośli, że z nich byli olbrzymowie, którzy rozumiejąc wedle wielkich sił swoich, iżby wieczni byli na ziemi, na śmierć się i na sąd Boży nie oglądali. I krótko mówiąc, zepsował się wszystek dom Boży, on naród od Seta idący, i synowie kościelni spoganieli i w świat się i cielesność obrócili; którzy by byli w swej wierze stali, przepuściłby był Pan Bóg i złym Kainowym świeckim synom, a nie karał ich taką plagą dla nich. Jedenże tylko Noe sam ze swymi trzema synami i z żonami ich został, którzy się w wierze świętej i bojaźni Bożej i w bogobojnym żywocie zachowali. Tedy widząc Pan Bóg, iż już nietylko święci oni, ale i duchowni synowie Boży odstąpili dróg Bożych i bogobojności przodków swoich, a iż wszyscy ludzie na ziemi w wielką się złość udali, i serce ich tak w młodych jako starych skłonione i w złości utopione było, i skazili się wszyscy ludzie, a nikt już Boga się nie bał ani pomniał na cnotę i powinność swoją, uczynił na wszystek świat srogi dekret. Zatracę, mówił P. Bóg, wszystkich ludzi, którychem stworzył, i wszystkie bydlęta i co jedno żywie na ziemi z nimi.

Lecz iż nieskwapliwy Pan jest a przewłoczny nad zgubą ludzką, dał im odwłoki sto i dwadzieścia lat; i posłał do nich kaznodzieję swego, onego Noego, który już na ten czas miał czterysta ośmdziesiąt lat, oznajmując mu gniew swój i zgubę oną ludzką, aby ludzi upominał a do pokuty wzywał, żeby się przelękli a do poprawy żywota uciekali. Ten Noe, mówi Pismo święte, był człowiekiem sprawiedliwym i w cnocie doskonałym, mając z przodków bogobojność podaną. Wielka zaiste była cnota tego patrjarchy, iż się między złymi zachował przy drodze świętej, i złych przykładów nie naśladując, sam siebie i dom swój od złości pospolitych obronił. A iż się tak sprawiedliwego i wiernego sługi Panu Bogu tracić z innymi nie godziło, kazał mu budować przez ten czas odwłoki korab albo okręt, w którymby był mógł ujść onej pospolitej plagi. I uczynił z nim Pan Bóg przymierze i zmowę: Ty mnie służyć, jakoś począł, do końca i z domem swym będziesz, a ja ciebie obronię i zachowam od gniewu mego.

Czynił wolę Bożą Noe, uwierzył Panu Bogu, przeląkł się srogości onej, opowiadał ją ludziom, jako prorok i kaznodzieja Boży wołał na złości ich. Ale nic nie pomagało. I na poparcie pogróżki Bożej budował on korab na wysokiej górze, powiadając, iż wodą P. Bóg skarze i potępi świat, a przyjdzie aż na tę górę woda i ten korab podniesie. Tedy się to po wszystkim świecie ogłosiło, i doszło to do wiadomości wszystkich ludzi, iż taki a taki człowiek buduje na górze korab dla potopu, o którym powiada, iż przyjdzie. Złośnicy oni, jedni się śmiali z tego, nie wierząc i za baśnie to sobie mając; drudzy się dziwowali i przestraszali, i poprawować się poczęli. Ale gdy rok, dziesięć, dwadzieścia minęły, za plotki to sobie mieli, i zaś się do złości swoich wrócili, nie chcąc z cnoty i dobroci P. Boga swego miłować, a złego się strzec. Noe przedsię wołał i upominał słowy i budowaniem onem. Aż gdy jego wszystko kazanie w śmiech i budowanie ono w urąganie obrócili, a jedli, pili, żenili się bezpiecznie i swawolności płodzili, tedy w sto i dwadzieścia lat od onej pogróżki i zaczęcia kazania i budowania Noego, oznajmił Pan Bóg dzień pewny Noemu, którego już deszcz spaść miał, i kazał mu wsiadać w korab z żoną i z trzema synami (Chamem, Setem i Jafetem) i z żonami ich. Kazał im też wprowadzić bydło i zwierzęta, i wszystko, co żywie na ziemi, każdego zwierzęcia i ptactwa po parze, dla rodzaju, aby nie ginęły; chyba czystych do ofiary po siedm par brać i żywności im zgotowanej nakłaść rozkazał. Uczynił wszystko Noe.

Dnia tedy onego oznaczonego spadł wielki deszcz, i szedł przez dni czterdzieści i zatopił wszystką ziemię. Bo Pan Bóg stawidła wód podziemnych i górnych i rzek odjął i puścił; i lunęła woda, i powstały rzeki, i morze puścić ich w siebie nie chciało, tak iż zalał domy, zamki, góry, drzewa, na których się ludzie wieszali. Tamby był widział, a ono się na wysokich drzewach i skałach spychają oni mocni olbrzymowie, a lew i jeleń i inny zwierz z nimi walczył i bił się o miejsce. Tam się syn trzymając ojca, i żona męża, na przepaść wodną wszyscy padali. O jako srogie patrzenie nad ziemią i światem wszystkim — piętnaście łokci woda nad wszystkiemi górami stała, i potopiła wszystko, co żyło na ziemi. A korab Noego, w którym go już był Pan Bóg i z wierzchu zamknął i wejście zatworzył, podniósł się i pływał po wodzie. I zgładził Pan Bóg w srogości gniewu swego wszystek naród ludzki, niezbożników onych, którzy się wedle Zakonu i woli Jego, na ich sercu z przyrodzenia pisanej, zachować nie chcieli. A iż dla ludzi stworzył bydło i zwierzęta, skarawszy pana, z nim skarał czeladź i niewolników jego, na pokazanie większej srogości swojej.

A po stu i pięćdziesięciu dniach wspomniał Pan Bóg na Noego i na stworzenie swoje, zwierzęta one, iż im przywrócić ziemię i nad nimi łaskę swoją pokazać miał; dla Noego oczyszczać ziemię i spuszczać wody począł, i stanął korab na wierzchu gór ormiańskich, Ararat nazwanych. A po dniach czterdziestu wypuścił Noe z korabia kruka, aby się przezeń dowiedział, co się na ziemi dzieje, jeśli już osuszył P. Bóg ziemię. Kruk się nie wrócił, bo na trupach gdzieś się zabawił — figurą będąc złych, niewiernych posłańców i kaznodziei, którzy od Kościoła posłani, na rozkoszy i cielesności świata tego zabawieni, inną sobie naukę okrom Kościoła wymyślają, a tam się, skąd wyszli, do posłuszeństwa ojców swoich nie wracają. Wysłał za nim gołębicę, a ta jako wierna, nie mając gdzieby stanęła, bo jeszcze innej ziemi widać nie było, wróciła się nazad; i wyciągnąwszy rękę Noe, wziął ją do korabia. Po siedmiu dniach wysłał drugi raz tęż gołębicę, chcąc się dowiedzieć, jeśli już wolna od wody ziemia. I wróciła się do niego wieczorem, niosąc w gębie oliwną zieloną różdżkę. I zrozumiał, że już opadły z ziemi wody. A czekając drugie siedm dni, puścił gołębicę, i dalej się do niego nie wracała.

Dopiero Noe wyjrzał z korabia, i obaczył, iż ziemia osuszona jest. Tedy mu Pan Bóg wynijść z synami i z żonami ich, i wypuścić wszystkie zwierzęta kazał, i dał im błogosławieństwo, mówiąc: Rośnijcie a mnóżcie się na ziemi. Tedy Noe z swymi mieszkać na ziemi już odnowionej i ze złości obmytej począł. A widząc, z jakiego niebezpieczeństwa wyrwać go Pan Bóg i zachować raczył, skoro stanął na ziemi onej, zbudował najpierw ołtarz P, Bogu i uczynił na nim z krwi bydląt i ptaków czystych ofiary, dziękując Dobrodziejowi i Panu swemu. Które ofiary, iż figurą były onej przyszłej Chrystusowej, która od wiecznej zguby i potopu dusznego wybawić świat i obronić od śmierci wiecznej miała, słodkości ofiar onych powoniał Pan Bóg i rzekł: Już więcej przeklinać nigdy ziemi nie będę dla człowieka, którego zmysł i myśl do złego i młodości swej skłonna jest. Prawie to była woniejąca i wdzięczna ofiara Panu Bogu, która na krzyżu za złości ludzkie zawisła, iż na niej nie bydlęce ciało, ani człowieka prostego, ale samego Syna Jego najmilszego, Boga z Boga ofiarowane było. Dla której ofiary zdjęte z nas jest przekleństwo, i krewkość nasza i skłonność do grzechu obmówiona u Boga i do dobrego posilona jest. Dla której uczynił z nami Pan Bóg przymierze, iż nas, gdy się do niej ucieczem a jej się wysługą w prawej pokucie zasłonim, za złości nasze karać i z gniewem się swym skwapiać na nas nie będzie.

Po tej ofierze dał P. Bóg Noemu i potomkom jego drugie a osobne już, nie spólne z innemi zwierzętami, błogosławieństwo, i testament a przymierze uczynił z nim. I dał im niektóre przywileje, opatrując zdrowie ich duszne i cielesne. Naprzód im to dać raczył, aby ziemię rodzaj ich napełnił, a narodzili sług i chwalców Boga, opowiadając im znajomość Boską i sprawy i sądy Jego, i ono straszliwe skaranie, na które patrzyli, żeby ich potomstwo bać się P. Boga umiało. Ku temu dozwolił im tego, aby już od onego czasu zwierzęta, i ryby, i ptaki zabijać i pożywać mięsa ich mogli. Bo Adamowii potomkom jego nie kazał Pan Bóg jeść, jedno owoce a zioła. I żaden człowiek na świecie aż do potopu nie jadł mięsa, bo mieli mocne a gorące natury i długowieczni byli. Ale potopem Pan Bóg już napsował powietrza, i zdrowia ludziom skrócił i długi wiek odjął, iż nie tak jako przed potopem po kilka set lat żyli, ale już po sto lat postąpić co pospolicie w żywocie nie mogli. Dlategoż dozwolił im mięso jeść, chyba to obwarował, aby zabijając zwierzęta, krwi ich nie jedli; aby się ludzkiej rozlewać nie przywykali; żeby, widząc krew zwierzęcą, brzydzili się nią a mówili: Nie daj Boże, aby się tak krew ludzka rozlewać miała. Przetoż na obrzydzenie mężobójstwa rozkazał, aby krwi bydlęcej żadną miarą nie jedli, i pogroził im P. Bóg srodze sądem i karaniem swojem doczesnem, urzędowem i wiecznem, iż mężobójcy przepuścić nie miał, któryby śmiał zabić człowieka na obraz Boży stworzonego.

Nakoniec ubezpieczył ich, iż ich karać dalej wodą nigdy nie miał, i na znak obietnicy swej dał im tęczę; i gdy dżdże się zawezmą, obiecał im to koło i ten łuk ukazać na znak pewności postanowienia swego i bezpieczeństwa ich. Tak tedy opatrzeni i nauczeni od Pana Boga, żyli w Jego Zakonie i bojaźni, i napełnili swym narodem ziemię. A Noe bawił się robotą około roli, i wynalazł jagody winne i wszczepił winnicę; i wycisnąwszy wina, kosztował napoju onego, miasto wody pijąc ku potrzebie i pragnieniu przyrodzonemu. A iż dopiero pierwszy raz tak pił jako wodę zwykłą ono wino, z niebaczenia się upił, tak iż zasnąwszy, nieopatrznie się położył i odkrył. Syn jego Cham widząc to, nie uczcił ojca swego, a nie pokrywając sromoty jego, jeszcze ją objawić i ukazać innym braciom śmiał, którzy baczniejsi na uczciwość ojcowską będące, odwrócili oczy od sromoty ojca swego, i wspak idąc, pokryli szatą członki jego, nic go nie budząc, a bratu za złe mając, iż tak śmiał natrząsać się z miłego dobrodzieja swego, a nie umiał ogrodzić i pokryć niedostatków jego.

O czem gdy się dowiedział stary ojciec, przeklął syna onego Chama, biorąc mu przywileje synowskie, a pod moc go i służbę innej braci i potomków jego dając. Takiego przekleństwa niechaj się ci strzegą, którzy grzechy przełożonych swych, któremi się inni gorszą, objawiać, i z ojców się swoich naśmiewać śmieją. Przystoi synowi dobremu i w tem ojca czcić, którego iż mu się karać nie godzi, aby i niedostatki jego znosił, a sławy we wszystkiem i czci jego bronił. A chociaże Noe grzechu w tem nie miał, iż się z niebaczenia upił, wszakże się na nim sprosność pijaństwa pokazała. Pijaństwo wdaje człowieka w posromocenie, i do wiela złości i grzechów wrota otwarza. Żył Noe po potopie łat trzysta i pięćdziesiąt, i mając już dziewięćset i pięćdziesiąt lat, w nadziei Mesjasza przyszłego, pełny dobrych uczynków, umarł. Którego święte sprawy naśladując, wesołej też śmierci i długowieczności królestwa onego czekajmy, do którego Jezus Chrystus nas przywiedzie, któremu z Ojcem i z Duchem Świętym chwała na wieki równa. Amen.

______________________________________________________________________________________________________

Żywoty świętych Starego i Nowego Zakonu, ks. Piotr Skarga SI, wyd. księży Jezuitów, Kraków 1933, ss. 523-530

 



tagi: patriarcha 

Kornel
24 marca 2021 10:28
0     404    2 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

zaloguj się by móc komentować