-

Kornel

(26 marca) ŻYWOT ISAACJUSZA Ś. KTÓRY BYŁ MĄŻ BOŻY

pisany od Symeona Metafrasta. — Żył około roku Pańskiego 368.

Za panowania niezbożnego cesarza Walensa, arjanina, wielkie uciśnienie cierpieli prawowierni katolicy, bo kościoły Boże arjanie zamykali i ofiar świętych czynić w nich mocą zakazowali, i z niektórych stajnie i chlewy czynili, a to wszystko za panowaniem złego pana. I był wielce Kościół Boży i wierni jego zasmuceni, póki ona hardość i krnąbrność heretycka trwała. A gdy P. Bóg przysłał czas, iż on zły pan zginąć a zgubą swoją wolność Kościołowi Bożemu przywrócić miał, wzbudził P. Bóg sługę swego mnicha Isaacjusza, jako niegdyś na wyzwolenie Zuzanny Daniela. Ten z Eljaszem na pustyni żywot anielski długo wiodąc, gdy się dowiedział, iż cesarz taki ucisk czyni Kościołowi Bożemu, bardzo żałością zdjęty, P. Boga prosił, aby wejrzał, tak jako niegdyś na Faraona, gdy uciskał lud Boży. I wysłuchał go Pan Bóg, bo gdy od Dunaju na cesarza lud postronny powstał i jego państwo zawojował, i do Carogrodu się przybliżał, on też wojsko zebrawszy, przeciw nim się wybierał, tak jako Saul, nieprzyjaciel Dawidów na taką wojnę, z której się potem nie wrócił.

Gdy tedy on zły cesarz wyjeżdżał, ten Isaacjusz zaszedł mu drogę i mówił mu: Cesarzu, otwórz kościoły prawowiernych, a P. Bóg poszczęści drogę twoją. A cesarz ani nań patrzeć nie chciał, ale nim jako chłopem gardząc, ujeżdżał. Drugiego dnia dogonił Isaacjusz cesarza i także nań wołał: Cesarzu, otwórz kościoły prawowiernych, a wojnę wygrasz i wrócisz się w pokoju. Tedy się cesarz ujmować począł, myśląc co to jest: wrócisz się w pokoju — i już chciał kazać kościoły katolikom otworzyć. I zezwawszy o tem radę, dał się jednemu staroście swemu arjanowi uwieść, iż w uporze został, a onemi słowami świętego sługi Bożego wzgardził. Po kilku dniach zasię dogonił cesarza w drodze Isaacjusz, i uchwyciwszy wodze konia jego, o toż go prosił, gromiąc go już słowy i twardość serca jego krusząc, aby się nieszczęścia i skarania Bożego bał na tej wojnie za ten srogi grzech przeciw Bogu. A cesarz nic chciał nie uczynić. A widząc gęste bardzo i krzewiste ciernie, przez które i zwierz się przecisnąć nie mógł, tam go wrzucić kazał, żeby tam zginął.

Leżał on ś. Isaacjusz, i ruszyć się w gęstwinie onej ciernia i głogów ostrych nie mógł, ale mu Pan Bóg posłał trzech mężów w białych szatach, którzy go stamtąd bez szkody żadnej wynieśli. A iż ich nie znał, gdy mu zniknęli, domyślił się, iż to byli aniołowie Boży. Tedy wielce ochotnie i z płaczem za wybawienie Panu Bogu dziękując, przedsię za cesarzem, Duchem Świętym posłany, bieżał; i dogoniwszy go, stanął przed nim. Zadziwił się cesarz, gdy go ujrzał, bo mniemał aby w onem cierniu zginął, tak iż słowa przemówić nie mógł. A święty do niego rzecze: Tyś mię zgubić chciał, ale Bóg mię przez aniołów swych wybawił; słuchajże mnie, cesarzu, a proszę cię, rozkaż otworzyć kościoły prawowiernym; co jeśli uczynisz, porazisz nieprzyjaciół twoich i z wielką się sławą wrócisz, a jeśli w tym uporze zostaniesz, na tej wojnie zginiesz.

Cesarz acz się bardzo dziwował takiej jego śmiałości i wolnemu językowi jego, wszakże nic nie uczynił, bo serce jego zatwardziałe było i odwrócone od Boga. I kazał go dwom senatorom swoim, Saturninowi i Wiktorowi, wziąć ku straży, mówiąc: Każcie mi go schować, a gdy się w pokoju wrócę, tę jego hardość dobrze będę skarać umiał. A ś. Isaacy już Ducha Bożego pełny, tak jako niegdyś Micheasz prorok królowi Achabowi, rzekł: Wróciszli się w pokoju, wiedzieć będziesz, iż to ja nie z Boga ani z Jego poruczenia mówię. Bo ty wiedziesz bitwę z nieprzyjaciółmi, ale z niej ucieczesz, i pojman a żywo spalon będziesz. Gdy tedy pod strażą był ś. Isaacjusz, cesarz zwiódłszy bitwę u Dunaju, mocy nieprzyjacielskiej wytrwać nie mógł. I uciekając, do jednej karczmy trafił, w której się z onym panem swym radnym, arjaninem, zataić chciał. Ale skryć się od ręki Bożej nie mógł, bo dowiedziawszy się tam o nim nieprzyjaciele, dom słomą obtoczywszy, zapalili. I tam niezbożny pan z onym swym zdrajcą zgorzał. A wojsko puściło się do Tessalonik, gdzie Gracjanusa cesarza czekało, który im dał towarzysza swego za cesarza, Teodozjusza chwalebnego i wielkiego katolika. I sam się do Rzymu wracając, Teodozjusza do Carogrodu z rycerstwem odprawił.

A Saturninus i Wiktor, którzy w więzieniu mieli świętego Isaacjusza, widząc jako się jego proroctwo spełniło, mając go za świętego proroka, wielce go czcić i ważyć poczęli, jeden go drugiemu wydzierając i w domu swoim mieć chcąc. I obydwaj mu dom, każdy swym kosztem, w którymby Pana Boga chwalił i za nich się modlił, zbudować chcieli. A on rzekł: Który pierwej zbuduje, w tym mieszkać będę. I stanął pierwej dom, który zbudował na swej dzierżawie Saturninus; i tam mieszkał z bracią i uczniami swymi, których się do niego nazbierało niemało. U Saturnina i Wiktora często w domu przebywał. W dobrych uczynkach, i w miłosierdziu ku bliźnim, i w ustawicznych modlitwach i postach służył Panu swemu. Często gdy ubodzy o jałmużnę prosili, nie mając co dać, płaszcz swój z siebie zdjąwszy, nim pomiatał a dawał. I innych wiele spraw świętych pilnując, ducha Panu Bogu oddał. Miasto wszystko z wielką czcią ciało jego do kościoła ś. Szczepana prowadziło, gdzie pogrzebiony ciałem, a duszą w niebie królujący, za nas modły czyni. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. który króluje na wieki z Ojcem i z Duchem Ś. Amen.

______________________________________________________________________________________________________

Żywoty świętych Starego i Nowego Zakonu, ks. Piotr Skarga SI, wyd. księży Jezuitów, Kraków 1933, ss. 536-539

 



tagi: święci  cnotliwy  zakonnik 

Kornel
26 marca 2021 11:06
0     352    1 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

zaloguj się by móc komentować