(28 marca) MĘCZEŃSTWO Ś. JONASZA I BARACHIZJUSZA, BRACI
pisane od Ezajasza, syna Adama, żołnierza króla perskiego Saporjusza, który sam na nich patrzał, położone od Metafrasta. — Cierpieli około roku P. 600.
Saporjusz, król perski, ósmego roku panowania swego wzruszył srogie prześladowanie na Kościół Chrystusów i na sługi Jego, i kazał swym magom albo onym pogańskim kapłanom swoim, aby kościoły chrześcijańskie zburzyli i klasztory spalili, a żeby chrześcijanie byli pojmani, a tym, którzyby ofiary bogom czynili, aby dane były sławne bogate urzędy i upominki, a którzyby nie chcieli, aby rozmaitemi mękami strapieni ginęli. Byli w jednem miasteczku, Jasa nazwanem, dwaj bracia, Jonasz i Barachizjusz, ludzie wiary i cnoty pełni, którzy w bojaźni Boskiej przykazania Jego strzegli. Ci usłyszawszy o tem prześladowaniu chrześcijańskiem, bieżeli na to miejsce, gdzie magowie chrześcijan sądzili i męczyli. A będąc w mieście Bardjobech, zastali chrześcijan w więzieniu posadzonych, a dziewięciu ich już na śmierć skazanych. Tedy ich upominali, mówiąc: Ojcowie mili i bracia, nic się nie bójmy, ale w imię Boga ukrzyżowanego pójdźmy na tę robotę, za którą wieczną odniesiem odpłatę, jako bracia i ojcowie nasi. I tak oni dziewięciu posileni, męczyć się dla Chrystusa i zabić dopuścili, i z weselem do nieba szli. Tedy wnetże onych dwóch odniesiono do sędziów onych, iż nietylko oni sami chrześcijanie, ale drugich dziewięciu skazili i o gardło przyprawili. Pojmano onych dwóch braci i pytano ich na sądzie, jeśliby chcieli króla słuchać, a słońcu, ogniu i wodzie ofiarę czynić. Święci powiedzieli: Sądźcie tak, jako sędziom perskim przystoi, a mając od Boga tę mądrość i rozum, od Tego, który niebo i ziemię stworzył, znajcie i uprzejmie nam powiedzcie: jeśli my Króla niebieskiego i wiecznego dla tego śmiertelnego i ziemskiego odstąpić mamy? Tedy się o to rozgniewali sędziowie oni, iż ich król śmiertelnym jest nazwany, i kazali rózg cierniowych przynieść, aby niemi bici byli; jedno pierwej rozdzieliwszy ich od siebie, samego Jonasza namawiali, mówiąc: Wielce cię król uczci, gardłem daruje, jeśli uczynisz, co on kazał. Powiedział: O ten żywot nie dbam, dla Pana mego Jezusa Chrystusa, który żyje na wieki, gdyż ten żywot mój jest jako cień do czasu; wiele mnie obiecał Chrystus, Ten, który przyjdzie w obłokach sądzić żywych i umarłych. Czyńcie ze mną, co chcecie, po mnie tego nikt nie doczeka, abych się Pana swego zaprzeć i wam zły przykład dać miał. Tedy go związanego kazali bić rózgami, tak iż boki jego okrutnie pokrajane zostały. A on mówił: Chwała Tobie Boże ojców naszych, żeś nas do wiary świętej Twojej przywiódł i miłością swoją zapalić raczył; daj nam cierpliwość, abyśmy pełnili wolę Twoją. I mówił: Ja króla waszego i wszystkich was, którzy mi złą rzecz radzicie, odstępuję; słońca, ognia, wody nigdy chwalić nie chcę, ale wierzę w Ojca, Syna i Ducha Świętego, Trójcą Świętą jednego Boga, który te bogi wasze stworzył.
Zatem go za jedną nogę uwiązać i w zimną sadzawkę mroźną (bo był mróz w ten czas) wpuścić i tam go przez całą noc trzymać kazano. A w tym czasie zawołali Barachizjusza, brata drugiego, pytając go, jeśliby chciał pokłonić się słońcu, ogniu i wodzie, tak jako też już brat twój, powiadali, uczynił. Odpowie: Tak je chwalić będę, jako mój brat chwalił; nigdy się on temu stworzeniu, które nam dane jest na używanie, nie pokłonił ani tak szalonym nie był. A co to za rozum — ognia pan i ubogi, zły i dobry na swoją potrzebę używa, a ma go za boga swego mieć? A jakaby to była zelżywość Boska, chwałę Jego dać stworzeniu? Wielka a nieogarniona, ani widoma rzecz jest Bóg, a On wszystko stworzył i zachowywa, a sam w sobie dostateczny jest, nikogoż nie potrzebuje, jedno abyśmy Go chwalili, a Jego samego za Pana znali. Słysząc sędziowie mądre ich i prawdziwe słowa, a widząc statek ich, zmówili się, aby ich we dnie, gdy ludzie słyszą i widzą, a zgorszyć się z nich mogą, nie sądzili, ale raczej w nocy to czynili. I opuściwszy na ten czas sąd on, w nocy się zeszli i onego Barachizjusza przyzwali, i słuchali go bardzo mądrze mówiącego. Na co gdy dać odporu nie mogli, kazali dwie piłki albo kule okrągłe miedziane, ogniem rozpalone, przynieść i pod pachy mu je włożyć, i wołali nań: Porzuć jedną kulę, a zrozumiemy, iż już chcesz wolę królewską czynić. A on też wołał: Słudzy djabelscy, króla się waszego nie boję, a żadnej kuli od siebie nie wyrzucę, i owszem was proszę, macieli więcej męczeństwa okrutniejszego, obróćcie je na mnie. Tedy mu kazali rozpuszczony ołów lać w nozdrza, i na oczy, i w gębę, i w uszy, aby mówić i słyszeć nie mógł. I potem go wywieść i za jedną nogę w ciemnicy uwiązać kazali. A tymczasem przyzwali onego drugiego, Jonasza brata jego, i pytali go, jako się wyspał tej nocy w onej wodzie. A on rzekł: Jako mię matka porodziła, nigdym lepszej i wdzięczniejszej nocy nie miał, ciesząc się krzyżem Pana mego Jezusa. Powiedzą: Ale brat twój Barachizjusz Boga się twego zaprzał. Odpowie: Wiem, iż brat mój zaprzał się djabła i sług jego, a uprzejmie się Chrystusowi oddał. Rzeką: Izali lepiej ten żywot stracić? Odpowiedział Jonasz: O ślepi i głupi, gdzież tu rozum wasz, którym się chlubicie? Nie baczycie, iż oracz nie żałuje swego zboża i żywności swej miotać w rolę błotną, gdzie wszystko zginie, wiedząc, iż mu się to z pożytkiem hojnym zasię wróci; także i my żywot ten i wszystko, co mamy, siejem dla Pana naszego i pomiatamy, wiedząc, iż się nam daleko lepsze i trwalsze rzeczy wszystkim na onem Żniwie chwały Jego wrócą; a jeślibyśmy tego nie czynili, wiecznym byśmy głodem zginęli. Rzekną sędziowie: Nie błądź, Jonaszu, Pismo cię zwodzi. Odpowie: Zwodzi was Pismo, ale greckie, i świat ten nędzny. Jako pijani nie pomną o żonie, dzieciach i czeladce, i o wszystkiem co mają, tak kto się Chrystusową miłością i tem winem wielkich dobrodziejstw Jego upije, nie pomni na żadną rzecz świecką i tę śmiertelną, i o królów i panów nie dba. My także jako pijani na samego tylko Pana Jezusa pamiętamy, którego królestwo trwa na wieki a nie mija. To słysząc, kazali ś. Jonaszowi, jako wiele niepotrzebnie mówiącemu, odciąć palce u rąk i nóg, mówiąc: Oto żeśmy palce twoje wsiali, czekajże żniwa swego, gdy je zbierać będziesz. Odpowie Święty: Jać ich teraz nie potrzebuję, ale na odnowieniu świata wróci mi je Pan mój Jezus. Tedy kazali w smołę wrzącą pierwej ogoloną głowę, potem wszystkiego wrzucić. Skoro go wrzucili, wnetże wszystka smoła z kotła wyciekła, tak iż go nic nie obraziła. Dziwowali się onemu cudowi niezbożni sędziowie, ale ich się niedowiarstwo nie upamiętało. Kazali przynieść prasy i w nich ś. Jonasza ściskać, i kości jego wszystkie łamać i druzgotać, i potem go na poły przecięto i umorzono, i ciało w wodę wrzucono.
Przyzwali potem i drugiego, brata jego Barachizjusza, a namawiając go słowy pięknemi, aby się sam nie tracił, a czynił co każą, on im powiedział: Ja, jakom się sam nie stworzył, tak się też sam gubić nie mogę. Pan mój, który mię stworzył, Ten mię mocą swoją naprawi i wyrwie z rąk waszych i z rąk niezbożnego króla waszego, który znać swego Stworzyciela nie chce, a wolę djabelską czyni. Tedy rozgniewani magowie kazali go cierniem drapać, i trzciny rozszczepane wbijać w ciało jego, i zasię je wyjmować. I potem go także w prasie onej ściśniono, i kości jego zdruzgotano, i smołę mu ognistą w usta lano, i w tych mękach mocny żołnierz Chrystusów ducha Bogu oddał. Ciała ich jeden bogaty i pobożny chrześcijanin Addysotas bardzo drogo u straży kupił, i innych onych dziewięciu męczenników, których te są imiona: Lauitas, Lazarus, Marotas, Nerses, Elias, Mares, Abitius, Sembektes, Sabas — którzy aż do końca wielkie męki wytrwali, aby statek swój przy Chrystusie, Bogu swym, popisali i cnoty swej potomkom święty przykład zostawili. Za co teraz mają koronę chwały niebieskiej, w której się weselą, i za nas się u Pana swego wstawiają, którego państwo trwa na wieki wieków. Amen.
______________________________________________________________________________________________________
Żywoty świętych Starego i Nowego Zakonu, ks. Piotr Skarga SI, wyd. księży Jezuitów, Kraków 1933, ss. 541-545
tagi: święci męczennik
![]() |
Kornel |
28 marca 2021 19:42 |